Nawodne bezzałogowce wojskowe to przyszłość. Metal Shark pokazał drona Prowler i Frenzy

Dostaliśmy kolejny dowód na potencjał drzemiący w dronach wojskowych, które podbijają już nie tylko przestworza i oceaniczne tonie, ale też fale wzburzonych mórz i oceanów. Spójrzmy więc, co drzemie w najnowszych bezzałogowcach nawodnych Prowler i Frenzy od luizjańskiej firmy Metal Shark.
Nawodne bezzałogowce wojskowe to przyszłość. Metal Shark pokazał drona Prowler i Frenzy

Metal Shark zaprezentował wojskowe drony nawodne Prowler i Frenzy na Sea Air Space 2024

Firma Metal Shark zaprezentowała dwa przełomowe drony nawodne (USV) na Sea Air Space 2024 w postaci modelu Prowler oraz Frenzy, z czego ten drugi sprzęt zalicza się do klasy mikro USV, czyli wyjątkowo niewielkich bezzałogowców. W przypadku tego pierwszego drona w grę wchodzi autonomiczny, amfibijny i półzanurzalny sprzęt, który łączy wydajność smukłego i głębokiego kadłuba z aluminium o prawie 10-metrowej długości. W tym kadłubie znajduje się 300-konny silnik wysokoprężny Volvo Penta D6 Aquamatic, który pozwala rozwijać prędkość do 65 km/h i w połączeniu z pokładowym zapasem paliwa pokonywać ponad 800 km.

Czytaj też: Amerykańska armia dostanie wyjątkowego drona. Może latać bez przerwy nawet 3 dni

Co ciekawe, zaprojektowany z myślą o elastyczności i łatwości wdrożenia, dron Prowler może działać zarówno na lądzie, jak i na morzu bez interwencji człowieka, robiąc użytek ze swojego unikalnego systemu napędu elektrycznego do ruchu lądowego. Jego zdolność do operowania w połowicznym zanurzeniu pozwala na przedłużone czuwanie niejako w trybie stealth, co czyni z niego idealną platformę dla systemów dozoru, czujników i uzbrojenia. Innymi więc słowy, Prowler to potencjalnie wszechstronny dron nawodny, a co najciekawsze, Frenzy ma być jego uzupełnieniem.

Czytaj też: Wygląda jak statek obcych. Podwodny dron Manta Ray będzie kluczowy dla USA

W praktyce Frenzy ma zwiększać potencjał operacyjny drona Prowler, mogąc przenosić różnorodne ładunki i działać zarówno na lądzie, jak i na wodzie. Nic dziwnego, bo oba drony mają być kulminacją dziesięciolecia doświadczeń firmy w budowaniu autonomicznych jednostek dla klientów wojskowych. Te jednostki reprezentują znaczący skok w potencjale bojowym, wszechstronności i elastyczności operacyjnej, dostarczając (potencjalnie) Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych i Korpusowi Piechoty Morskiej kompaktowych, a jednak potężnych narzędzi do szerokiego zakresu misji.

Czytaj też: Drony zbadały dno jeziora Bajkał. Nie jest tak spokojne, jak się wydawało

Prowler wyróżnia się przede wszystkim możliwością operowania z nawet dwunastoma dronami Frenzy na pokładzie, przez co oba drony w pewnym sensie sygnalizują nową erę w wojnie morskiej, w której to autonomiczne i półzanurzalne zdolności są integrowane z kompaktowymi i wszechstronnymi platformami. Jako że Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych i Korpus Piechoty Morskiej USA kontynuują dostosowywanie się do ewoluujących wyzwań operacyjnych, te bezzałogowce wyróżniają się jako kluczowe aktywa w ich arsenale, które będą w pełni gotowe do zwiększenia efektywności i bezpieczeństwa misji morskich na całym świecie. Tak przynajmniej wynika z prezentacji, którą ujrzał świat.